Pewnej ciepłej i słonecznej, zimowej niedzieli spotykamy się ze znajomymi na Malcie i ruszamy na południe wielkopolski. Celem jest Turew, a mianowicie zespół pałacowo-parkowy.
Drogą leśną jedziemy w kierunku Puszczykowa a dalej do Mosiny już jezdnią. Pogoda nastraja do pedałowania, mogłoby być jeszcze cieplej ;)
W Żabnie bez zatrzymywania się pstrykamy fotkę drewnianego kościółka św. Jakuba z 1789r.
Dalej jedziemy przez wsie by na chwilę zatrzymać się w Brodnicy na krótką przerwę. Znajduje się tam kościół,obok którego spoczywa znany z hymnu Józef Wybicki.
Za kościołem znajduje się pałacyk oraz park Józefa, musi być także pomnik, w końcu napisanie hymnu to nie byle co ;)
Z Brodnicy zahaczamy jeszcze o jeden kościół w Rąbiniu. Co ciekawe prowadzi tędy droga św. Jakuba do Santiago de Compostelli w Portugalii. Może kiedyś...
Do Turwi mamy już tylko kawałek,tam też robimy pierwszą przerwę na posiłek i szybko wracamy do domu.
Jako, że późno ruszyliśmy, na trasie w drodze powrotnej zrobiło się ciemno. Spadła też temperatura do 1,5 stopnia co było wyzwaniem, bo ciuchy mieliśmy jak na wiosnę :)
Wycieczka Poznań -|Szamotuły przez Napachanie. Jedziemy przez Kiekrz, tam ruch uliczny jest niski, a i widoki bardzo miłe
Dalej mijamy Rokietnicę i okrężną drogą, bo przez Napachanie jedziemy do Szamotuł. W Szamotułach trafiamy na piękny pałac. Jeśli Wam się podoba, jest na sprzedaż, wystarczy 4,5mln ;)
Dalej do Szamotuł jedziemy z wiatrem bardzo ładnym tempem, bo 34km/h. Tak prawie aż do celu. Po drodze spotykamy jeszcze tylko liska...
i kolejny pałacyk...
i jesteśmy w Szamotułach. Tam krótki pitstop w Lidlu i wracamy do Poznania. Powrót równie szybko trwał,mimo, że zrobiły się 4 stopnie. W ekipie,nawet małej,zawsze przyjemniej się jedzie :)
Dosyć późno podjąłem decyzję czy wogóle ruszyć. Jako, że lubię upały długo się zastanawiałem, w końcu o 13:00 w pełni słońca zabrałem się za pedałowanie. Wycieczkę zaczynam ruszając z Poznania w kierunku Ławicy i dalej na Niepruszewo. Początkowo się opierdzielam ze względu na nieciekawą trasę rowerową koło Ławicy (właściwie drogę osiedlową) .
W Niepruszewie chciałem wjechać na jezioro po którym chodziły grupki jednak droga do niego była tak zabłocona, że odpuściłem i ruszyłem na Buk. Na stacji w Buku krótka przerwa na Tigera i już bez przerwy ruszam do celu.
Z Opalenicy do Grodziska wietrzyk-psotnik mnie trochę denerwował ale nie dałem się. W Grodzisku krótka przerwa, ciepła herbatka i wracam do Poznania.
Jako, że ruszyłem dość późno, wracałem grubo po 16:00, więc już w Buku (przerwa na Tigera i roztopienie nóg) złapały mnie ciemności. Nowa lampka jendak zdała test i do Poznania jechałem dobrze ,,oświecony'' .
Mimo, że zimno mocno dawało się we znaki, szczególnie po 18:00, gdy było już 0,9 °C, ruszanie palcami u nóg pomogło. Nie są fioletowe, więc chyba będzie ok.
Na dzień dzisiejszy nie mam dość, już myślę o kolejnej trasie, tym razem nie samemu :)